Może trochę z przekory, w czasie kiedy wszyscy wokół zachwycali się w moich czasach licealnych Jerzym Pilchem, ja jakoś niespecjalnie za nim przepadałam. Może chwyciłam za złą książkę, a może po prostu, mimo że pisarzem i ironistą może być świetnym – ja go nie czuję, nie pociągają mnie jego wersy, nie uwodzi słowo. Może powinnam sięgnąć po niego jeszcze raz, dojrzalsza, po latach. Może... dużo tych „może", ale może, dlatego że jego proza nie jest oczywista, jednoznaczna, prosta.

Pełny tekst recenzji:
Dziennik Teatralny Kraków (źródło)
19 lutego 2018

Newsletter

Bądź na bieżąco

Dołącz do newslettera Teatru STU i nie przegap żadnej premiery