Jak przetrwać zimowy spleen, z beznadziejną deszczową aurą i zachmurzonym niebem? Niektórzy mówią, że „klin warto wybić klinem”. Posłuchałam i w pierwszy weekend lutego wybrałam się na „Hamleta” – własnie po to, by w jego nieszczęściu i przygnębieniu znaleźć ukojenie. Muszę przyznać, że wychodząc po czterech godzinach z Teatru STU, wyniosłam nie tylko refleksję (co jest raczej typowe dla utworu Wiliama Szekspira), ale przede wszystkim totalny zachwyt nad pracą twórców spektaklu, którzy stworzyli na scenie idealny, niepowtarzalny klimat.
Pełny tekst recenzji:
Emilia Kwapniewska
Kulturatka.pl (źródło)
9 lutego 2018